19.08.2016

ROZMOWA O MIŁOŚCI I PRAWDZIE W CZASACH ZAGROŻONEJ DEMOKRACJI

Rozmowa o miłości i prawdzie w czasach zagrożonej demokracji - spotkanie z Dorit Rabinyan

Julia Kapała

W wypełnionej po brzegi sali Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie odbyło się spotkanie z Dorit Rabinyan, autorką głośnej powieści „Żywopłot”. Prowadzący, Juliusz Kurkiewicz zaczął od krótkiego quizu.

- Podam trzy tytuły – mówi. - Jedną powieść, film i dramat. Chciałbym, żebyś powiedziała, którą z tych trzech rzeczy lubisz najbardziej.

Kolejno padają tytuły: „Casablanca”, „Romeo i Julia” oraz „Wichrowe Wzgórza”.

- Wybieram Szekspira – odpowiada bez namysłu Dorit.

Trudno o bardziej sugestywny wstęp do dyskusji o książce, której fabuła przywołuje na myśl historię kochanków z dwóch zwaśnionych rodów Capulettich i Montecchich.

W książce Rabinyan są to dwa narody – ona izraelska Żydówka, on Palestyńczyk z Hebronu. Ich losy splatają się w Nowym Jorku, by później, po powrocie do domu zmierzyć się z rzeczywistością izraelską, w której mieszane związki są równie częste jak śnieg w Negewie.

- Jak uniknęłaś sentymentalizmu? Nie trudno o patos w takiej historii – pyta Kurkiewicz.

- Marmalade de coeur jak mówił pewien spotkany przeze mnie francuski tłumacz nie była moim największym zmartwieniem. Najbardziej bałam się tego, że konflikt, będący kanwą tej opowieści ukaże się jako romantyczny czy piękny, a niczego takiego przecież nie ma ani w wojnie, ani w okupacji.

Dorit mówi po hebrajsku, melodyjnie, ale z charakterystycznym mocnym brzmieniem i gardłowym cha.

- Będę dopytywał o miłość – drąży prowadzący, pytając o małżeństwa mieszane w Izraelu, ich status prawny i o to co taka sytuacja oznacza dla miłości. - Czy poznała Pani wiele takich par, jak ta z „Żywopłotu”?

- Nie, nie spotkałam, ale ja chciałam opowiedzieć historię miłosną, a przede wszystkim historię przeciwstawiania się tej miłości.

Autorka odniosła się także do politycznego klimatu w Izraelu, podziału, który określa „izraelskość”, państwo żydowskie i demokratyczne oraz wewnętrzne podziały.

Książka „Żywopłot” wywołała w Izraelu burzę po tym, jak skreślono ją z listy lektur szkolnych w obawie, że ośmieli innych do tworzenia związków mieszanych. Rabinyan oskarżono m.in. o rzekome zachęcanie do takich związków, ale nie przejęła się tym za bardzo.

- Książki pisze się dla spraw trudnych, a nie dla ministerstwa edukacji – stwierdziła krótko pisarka.

- Co było w tym wszystkim trudne czy bolesne? - dopytuje Kurkiewicz.

- Zdałam sobie sprawę jak wiele kłamstw jest wokół. Kłamstw, o których nawet nie zdaję sobie sprawy. Tak wiele nieprawdy zostało wówczas powiedziane o tej książce. Wolałabym sprzedać mniej książek, za to, żeby demokracja w moim kraju była stabilna. Ona jest zakładniczką tych, którzy działają tylko w swoim interesie.

„Żywopłot” dedykowany jest tragicznie zmarłemu palestyńskiemu artyście Hassanowi Houraniemu, którego pisarka spotkała zimą 2002 roku w Nowym Jorku.

- To było jak spotkanie palestyńskiego brata bliźniaka – powiedziała Dorit Rabinyan. Wiele rzeczy dzięki niemu zrozumiałam. On był przyczyną, dla której powstała ta książka.

- Wiele razy miałam wrażenie, że gdybym to ja zniknęła, a on został, napisałby tę książkę zamiast mnie – dodała wzruszona.

Pada także pytanie o to, jaka jest rola powieści:

- Myślę, że powieść daje nam poczucie, że poznajemy życie innej osoby. Literatura może konkurować z życiem, dla mnie jest laboratorium w którym mogę badać sama siebie – mówi Rabinyan.

Na koniec przyszedł czas na pytania ze strony publiczności. „Co pomaga tworzyć związek pomiędzy kobietą, a mężczyzną?”, „Czy czuje się Pani kontynuatorką misji Amosa Oza, który od lat nawołuje do zakończenia okupacji Zachodniego Brzegu?” - ciekawi byli czytelnicy. Największym zaskoczeniem dla pisarki była jednak refleksja czytelniczki, która odniosła wrażenie, że Rabinyan porównała w książce proces zakochiwania się głównej bohaterki do procesu twórczego głównego bohatera, który jest artystą.

- Co za piękne porównanie - odpowiedziała pisarka. - Nie myślałam o tym pisząc tę książkę. To są właśnie prezenty, które dostajemy od czytelników i chyba dlatego warto uprawiać ten ciężki i mało opłacalny zawód.

Powiązane wydarzenia

19/08/2015 17:00

IZRAEL SŁOWA