Dotyk konkretu
Izabela Seliga
Maciej Płaza jeszcze niedawno doceniany był głównie jako tłumacz m.in. prozy H.P. Lovecra-fta. Dziś znany jest także jako powieściopisarz – za swój debiut, Skoruń, nominowany został do nagrody NIKE. Spotkaliśmy się z nim pierwszego dnia Literackiego Sopotu.
„Nie mam pojęcia, czy to tom opowiadań czy powieść” - mówił o swojej książce Płaza. Jednak to nie gatunek literacki w przypadku Skorunia jest najważniejszy, ale to, jaka ta książka jest. A jest za-korzeniona w autentycznej gawędzie, pełna wymykających się klasyfikacji bohaterów i soczystych opisów. Właśnie ta barwność i szczegółowość ujęła prowadzącego spotkanie Wojciecha Bonowicza, poetę i dziennikarza. „Tak jakby panu zależało, żeby niczego nie opuścić, niczego nie stracić” - zau-ważył Bonowicz. „Nie bierzcie tego, co pan Wojciech mówi za dobrą monetę, bo nie będziecie chcieli tej książki czytać. Wygląda na to, że jest pełna dłużyzn i nudna” - żartował w odpowiedzi Płaza.
W poważniejszym tonie pisarz opowiedział o swoim zamiłowaniu do materii, dotyku i konkretu. „Obcowanie z materią pozwala doznać olśnienia tym, że jestem w świecie” - podkreślił. „Nie cenię tego, że w literaturze panuje dyktat przejrzystości stylu, opisu” - dalej tłumaczył swoje przywiązanie do detali Płaza.
A skąd się wzięło tytułowe słowo, Skoruń? „To jest słowo regionalne, bo znałem dokładnie jedną osobę, która się posługiwała tym słowem. Była nią moja babcia” - objaśniał autor - „Bardzo się cie-szę, że mogłem to słowo uratować”.
Bonowicz nawiązał też do okładki książki, na której znalazł się obraz Andrew Wyetha, ulubionego malarza Macieja Płazy. Autor Skorunia zdradził, że obrazy artysty poukrywał w całym tekście. Wy-zwaniem dla czytelnika jest odnalezienie ich wszystkich. Czy mamy zatem do czynienia z literacko-malarską wersją Pokemon GO?
Wiele emocji wzbudziło także pytanie publiczności. „W jednym z wywiadów opowiadał pan, że czyta w schronisku kotom. Dlatego chciałam zapytać, która książka się kotom najbardziej podoba-ła?” - zainteresowała się jedna z uczestniczek spotkania. „To były kocie lektury. Na przykład frag-menty Mistrza i Małgorzaty. Najwięcej kotów miałem wokół siebie, gdy czytałem dosyć makabrycz-ne opowiadanie angielskiego pisarza Sakiego” – opowiadał autor o jednej z imprez w schronisku dla zwierząt, gdzie jest wolontariuszem. „Ale czy to było po polsku czy po angielsku?” - dociekali roz-bawieni słuchacze. „Po polsku. To polskie koty, to czytałem po polsku” - wyjaśniał z uśmiechem. „Koty są zwierzętami obdarzonymi czarnym poczuciem humoru, więc myślę, że im się podobało” - spuentował pisarz.
„Co Maciej Płaza prozaik zawdzięcza Maciejowi Płazie tłumaczowi” - zapytał na koniec gospodarz spotkania. „Na pewno docenienie roli warsztatu, precyzję języka, staranność stylu” - ocenił Płaza - „Tłumacząc Lovecrafta przyjąłem też trochę z jego wizji świata. Przebiłem się do tej lovecraftow-skiej ciemności, a raczej ona się przebiła do mnie. Tej ciemności trochę jest w Skoruniu. Nie wiem, czym ona jest. Jest czymś pod tym, co znamy. To niewiadomo”.
Na pożegnanie Wojciech Bonowicz życzył wszystkim dobrej pogody. Najlepiej do czytania. Może wybierzecie akurat Skorunia?
18/08/2015 16:00