To nie Mesjasz – to Keret!
Tomasz Kaczorowski
Na spotkaniu z Etgarem Keretem w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie zgromadziły się tłumy. Już pół godziny przed rozpoczęciem wydarzenia zaczynało brakować miejsc siedzących dla tych, którzy przyszli zobaczyć i posłuchać izraelskiego twórcę. Po sali rozchodziły się głosy ludzi niemogących się doczekać swojego ulubionego pisarza. Kiedy pojawił się bohater wieczoru, otrzymał burzę oklasków na wejściu.
- Drodzy Państwo, to nie Mesjasz, to tylko Keret! – rozpoczął prowadzący spotkanie, Paweł Smoleński, reporter specjalizujący się w tematyce krajów Bliskiego Wschodu, komentując entuzjastyczne powitanie izraelskiego pisarza.
Korzenie i lęki codzienności
Etgar Keret, od kilku miesięcy posiadający polskie obywatelstwo, okazał się skromnym i pogodnym człowiekiem, któremu ogromną przyjemność sprawiała rozmowa i spotkanie z czytelnikami. Keret nawiązał do słów Smoleńskiego, który zażartował, że prowadzenie spotkania z polskim pisarzem w obcym języku jest dość osobliwym doświadczeniem:
- Otrzymanie polskiego obywatelstwa jest dla mnie ważne. Moja matka nigdy by się sama nie zdecydowała na wyjazd z Polski. Do obcego kraju porwał ją nurt historii. Polska to był dla niej niezamknięty rozdział. Teraz ja czuję jakbym coś domykał.
Dodał jednak, że dla niego liczy się życie w teraźniejszości – nie w przeszłości:
- Czuliśmy się nieswojo, kiedy z matką zwiedzaliśmy Muzeum Żydów Polskich w Warszawie. Kiedy przechodziliśmy przez ekspozycję dotyczącą drugiej wojny światowej, ona nie chciała na to patrzeć. Znała to i chciała poznać Polskę, która jest teraz.
Podczas spotkania, Smoleński i Keret często poruszali tematy polityczne i społeczne. Reporter przedstawił pisarza – powołując się na czytany przez siebie ranking – jako jednego z pięćdziesięciu najbardziej wpływowych na świecie Żydów, obok takich osobistości, jak Woody Allen czy Bob Dylan. Keret bez wahania odpowiedział, że to zaszczyt znaleźć się w tak doborowym towarzystwie, choć każda tego rodzaju lista rodzi w nim obawy przed antysemickimi bojówkami.
Etgar Keret podkreślił, że jako pisarz bardzo długo unikał tematów politycznych. Wszystko zmieniło się, kiedy urodził mu się syn i poczuł szczególnego rodzaju odpowiedzialność za niego, jako ojciec:
- Żyję w kraju, w którym mniej więcej co dwa lata wybucha wojna, w której kolejni młodzi ludzie idą zabijać innych młodych. Mój syn ma teraz dziesięć lat. Za siedem odbędzie obowiązkową służbę wojskową. Do tego czasu, przez Izrael przetoczą się kolejne cztery wojny. Wiem, że jako pisarz, pojedynczy człowiek, nie zmienię świata, ale nasza rola, jako ludzi, powinna pozwolić nam powiedzieć przed śmiercią, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby to powstrzymać.
Dodał, że boi się krajów, które grają strachem, a same boją się dyskusji – do takich zaliczył Rosję, Turcję i Iran, zaś na drugim biegunie umieścił Nową Zelandię i Kanadę. Keret przyznał podczas spotkania, że z obawą przygląda się Izraelowi i Polsce, bo nie wie, czy wybiorą drogę lęków i nienawiści, czy otwartości i dialogu. Najbliższe są mu piosenki i modlitwy, których uczy się jego syn, a ich celem i tematem jest nie zwycięstwo jednej ze stron, lecz pokój.
Jeden z widzów zadał pisarzowi pytanie o konflikt dwóch narodów, próbując znaleźć powiązanie z obecną, napiętą sytuacją polityczną i społeczną w Polsce wobec konfliktu dwóch narodów na Bliskim Wschodzie.
- To co przeszkadza w uzyskaniu pokoju, to obwarowanie się we własnym cierpieniu i brak empatii na cudze nieszczęście. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się wyjść z tego błędnego koła w konflikcie izraelsko-palestyńskim. – odpowiedział Keret.
Pisanie niechcący
Paweł Smoleński zadawał krótkie, esencjonalne pytania, dzięki którym przybliżał zgromadzonym widzom charakter twórczości Etgara Kereta:
- Czy ty kiedyś napiszesz jakąś grubą książkę? Chłopie, twoje książki mają jedną podstawową wadę – są krótkie i szybko się kończą.
- Kiedy jako dziecko stłukłem wazon, to zawsze mówiłem, że to niechcący. Kiedy piszę takie krótkie opowiadania to zapewniam cię, że nie robię tego specjalnie. To wychodzi niechcący. One oddają moją wrażliwość i to, co we mnie siedzi. Czasem też mam do siebie pretensje, że moje sny są za krótkie! – odpowiadał Keret. – Kiedy piszę swoje opowiadania, to robię to tak, jak gotuje moja mama: instynktownie, bez gotowych schematów i receptur.
Izraelski pisarz powiedział, że wśród najważniejszych dla niego autorów, którzy wywarli wpływ na jego twórczość, jest Franz Kafka:
- Z Kafką spotkałem się podczas służby wojskowej. Byłem problematycznym rekrutem i często nie dostawałem z tego powodu przepustek. Kiedy moi koledzy wychodzili, żeby spotkać się z rodzinami, ja zostawałem z karabinem i książką. Kafka okazał się o wiele bardziej pieprznięty ode mnie. Zafascynowało mnie, że potrafił pisać o swoich słabościach i przyznać się, że nie zna odpowiedzi na fundamentalne pytania.
Literackie urodziny
Spotkanie z Etgarem Keretem w ramach Literackiego Sopotu było wyjątkowe również dlatego, że odbyło się w dniu urodzin pisarza, o czym wspomniał w trakcie rozmowy Paweł Smoleński. Publiczność po raz kolejny nagrodziła Kereta długimi brawami, zaś organizatorzy festiwalu poczęstowali obecnych szampanem. Pisarz przyznał, że to dla niego ważne, ponieważ z początku wzdragał się przed spędzaniem swojego święta podczas Literackiego Sopotu, z dala od domu, jednak po przemyśleniu stwierdził, że Polska też przecież jest jego domem.
Tomasz Kaczorowski
20/08/2015 19:00